Intro 6

 

WSPÓLNOTY RELIGIJNE I KOŚCIOŁY

Solidarność międzyreligijna wymaga woli stron i… nadziei!

dr Jan Olbrycht
poseł do Parlamentu Europejskiego

Jeżeli mamy dyskutować o solidarności między kościołami i wspólnotami religijnymi, to sprawa jest bardzo pilna i absolutnie niezbędna, w szczególności w sytuacjach kryzysowych. Żeby zaś poważnie i z głębokim przekonaniem mówić o UE, że jest ona budowana w oparciu o wartości chrześcijańskie, bo taka była intencja większości ojców założycieli, to trzeba podkreślić, że kwestie solidarności stanowią jeden z podstawowych elementów całej tej konstrukcji. Solidarność jawi się tu jako zasada o charakterze uniwersalnym, a selektywnym. To nie jest sytuacja, o której możemy powiedzieć: w określonym momencie historycznym, w określonych okolicznościach solidarność działa a winnych nie, bądź ma inny charakter.

Solidarność jako zasada uniwersalna, która dotyczy wzajemnego wspierania się w sytuacjach trudnych, czy wzajemnego noszenia swoich ciężarów, to kategoria, która musi obowiązywać w ogóle w świecie chrześcijańskim, a w UE powinna być stosowana na co dzień. Tu dodam, że ta zasada stanowi drugą stronę medalu, w stosunku do zasady subsydiarności. Zasada subsydiarności bez zasady solidarności jest w gruncie rzeczy martwa. Tak więc jeśli mówimy o zasadzie solidarności wewnątrz UE, to musimy pamiętać, że ona musi iść w parze z zasadą subsydiarności, rozumianą zarówno w sensie osobistym, czyli w relacjach między osobą ludzką a rodziną, ale również w relacjach z większymi społecznościami czy konstrukcjami o charakterze administracyjno-politycznym. W związku z tym z jednej strony mamy do czynienia z uniwersalnością, jaką zadeklarowaliśmy (że będziemy stosować ją w funkcjonowaniu UE). Mieszczą się w niej bowiem zarówno kwestie wewnętrzne, jak i kwestie zewnętrze – relacje pomiędzy różnego typu społecznościami.

Mieszczą się w niej zatem również relacje pomiędzy wyznawcami różnych religii. I to jest o tyle specyficzne zjawisko, że dotyczy ono zarówno kwestii wewnątrz organizacji międzynarodowej jaką jest UE, jak i poza nią – w jej relacjach wewnętrznych, jak i ze światem zewnętrznym. W przypadku solidarności między kościołami, czy też grupami wyznaniowymi mamy do czynienia z relacjami pomiędzy społecznościami wiernych, którzy bądź żyją wewnątrz UE lub poza jej granicami. Relacje między tymi społecznościami, nawet jeśli funkcjonują poza Unią, rzutują na sytuację wewnątrz Unii. W związku z tym nie możemy ograniczać się tylko i wyłącznie do opisu sytuacji wewnętrznej i opisu tego, w jaki sposób społeczność katolików, czy Kościół katolicki rozumiany jako społeczność wiernych ale i hierarchów, odnosi się do społeczności muzułmańskiej wewnątrz UE, bo to tylko część zjawiska.

I tu pojawiają się dwa pytania: W jaki sposób Kościół katolicki odnosi się do tego zjawiska – czy ogólnie – jak wyznania chrześcijańskie odnoszą się do islamu w skali świata? Bo tego nie da się wyraźnie rozdzielić. Oraz: Czy w ogóle można mówić o solidarność między religiami?

Solidarność to jest zasada, która zakłada wzajemność, to wielostronna relacja i strony powinny podobnie rozumieć i respektować tę zasadę. Oczywiście, chrześcijanie są zobowiązani do stosowania zasady solidarności również wobec tych, którzy tej zasadzie nie hołdują. Taka jest natura naszej wiary. Jeżeli więc uważamy, że ta zasada ma charakter uniwersalny, jeżeli nie dotyczy tylko wybranych ludzi bądź wybranych zjawisk, tylko uważamy, że ona dotyczy nas, jako części społeczności światowej, to mamy obowiązek ją stosować, bez względu na to czy inni ją respektują czy nie.

Bycie solidarnymi z innymi jest wtedy pełne i skuteczne, jeżeli mamy do czynienia ze wzajemnością. Ale jeżeli nie możemy liczyć na wzajemność, to dalej trzeba być solidarnym z tymi, którzy tego potrzebują. Jest to o tyle skompilowane, że kwestia solidarności wymaga woli – woli pewnego podmiotu lub podmiotu zbiorowego. Bo to jedna z tych zasad, które nie odnoszą się do zjawisk, „które się toczą”. Ona zakłada wyraźną wolę działania, bardzo wyraźną „postawę wobec”, „postawę solidarności z…”. W związku z tym paląca jest kwestia: czy religie, kościoły, społeczności wyznaniowe mają wolę bycia solidarnymi z innymi czyli czy są gotowe wspierać potrzebujących czy zagrożonych w działaniach.

Rysujące się trudności w takim podejściu wynikają z szeregu czynników, ponieważ różna jest natura religii światowych. U katolików mamy do czynienia z wyraźnie określonymi strukturami hierarchicznymi – mamy głowę Kościoła i ktoś się oficjalnie wypowiada w imieniu Kościoła, potem zaś wierni działają. Z kolei w islamie sytuacja jest zupełnie odmienna, mamy do czynienia z tekstem Koranu, który jest interpretowany na bardzo wiele sposobów i – w zależności od woli i kierunku interpretacji – mamy u muzułmanów do czynienia albo z wyrażaną wolą współpracy, współdziałania i solidarności, albo z nastawieniem wręcz wrogim i radykalnie niechętnym.

W związku z tym pozostaje nam sceptycyzm w ocenie szans na solidarność między religiami jako formacjami pojętymi całościowo. W przypadku relacji chrześcijaństwo – islam mówiłbym raczej o tym, ze istnieje niezbędna potrzeba do tego aby ludzie wyznający te religie byli ze sobą solidarni, nawet jeżeli po którejś stronie nie ma scentralizowanej, zhierarchizowanej struktury. Z doświadczenia wiem, że są bardzo aktywne grupy wewnątrz islamu, i to również wśród imamów czy myślicieli islamskich, mam na myśli choćby ośrodki akademickie, które bardzo wyraźnie dają do zrozumienia, że odczytanie Koranu w sposób pokojowy, otwarty, przyjazny, wspierający, jest odczytaniem nie tylko skutecznym, ale prawdziwym – że takie jest właściwe odczytanie intencji tekstu Koranu. Istnieją takie nawet struktury, które prowadzą dialog z Parlamentem Europejskim, jak np. organizacja imamów na rzecz Islamu bez przemocy. To struktura światowa, licząca kilkaset osób rozsianych na wszystkich kontynentach. Regularnie się spotykają i poprzez różnego typu środki przekazu próbują pokazywać, że ta wersja islamu jest potrzebna; również po to, aby religia ta była traktowana jako partner, współpracownik, współbudujący ład.

Jeżeli spotykamy się z przedstawicielami Kościoła katolickiego, którzy mieszkają w Syrii, to oni mówiąc o swoich postawach wobec ludzi islamu, którzy żyją w określonych miejscach, wskazują, że tam w skrajnie kryzysowych warunkach postawa jednych i drugich często jest pozbawiona nienawiści, odległa od odbierania komuś godności. Mówią o postawach ze strony środowisk muzułmańskich, które są niezwykle solidarnie nastawione wobec chrześcijan, które chronią „ich chrześcijan” przed atakami. To niestety nie jest większość. Bo częściej mamy do czynienia z prześladowaniami chrześcijan, ale tego typu postawy się zdarzają.

Jeszcze raz chciałbym dzisiaj powtórzyć, że istnienie w innych społecznościach wyznaniowych tego typu postaw, potwierdza nasze przekonanie, że solidarność jest zasadą uniwersalną, nawet jeżeli nie wszyscy ją tak samo nazywają. Jeżeli nie wszyscy mówią o bardzo określonej jej genezie, to tak czy inaczej jest ona zawarta w naturze człowieka – w naszym kodzie kulturowym czy etycznym. Sprawa jest faktycznie pilna. Potrzeba, aby o tym mówić nie tracąc nadziei.